Tajemnica van Gogha: Co kryje się za samookaleczeniem ucha?
Vincent van Gogh, mistrz pędzla, którego „Słoneczniki” podbijają serca ludzi na całym świecie, był równie znany ze swojej sztuki, co z burzliwego życia. Najbardziej kontrowersyjny epizod z jego biografii – odcięcie fragmentu własnego ucha – stał się symbolem jego zmagań psychicznych. Czy ten dramatyczny akt wynikał z choroby psychicznej, czy może kryło się za nim coś więcej?
- Odcięte ucho – samookaleczenie, czy wynik sprzeczki?
- Czy życiorys wielkiego malarza wskazuje, że cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową?
- Czy możliwe, że van Gogh chorował na schizofrenię?
Postimpresjonistyczne malarstwo Vincenta van Gogha wywarło wpływ na całą sztukę XX wieku. Do dziś budzi wielkie emocje, a jego prace przyciągają tysiące ludzi żądnych obcowania z tymi wybitnymi dziełami.
Biografowie malarza nie mają, co prawda pewności, czy słynne „obcięcie ucha” było samookaleczeniem, czy wynikiem ataku kolegi po fachu – Paula Gauguina. Podkreślają jednak, że van Gogh doświadczany był wieloma chorobami, które obecne były w jego rodzinie, jak choćby epilepsja. Zmagał się także z chorobą weneryczną, która mogła zaatakować układ nerwowy.
Oczywiście niemożliwe jest stwierdzenie co naprawdę dolegało malarzowi i co było przyczyną jego ekstremalnych czynów. Jak wiadomo do właściwej diagnozy psychiatrycznej niezbędne jest wnikliwe przebadanie pacjenta, przeprowadzenie wywiadu, określenie jego stanu fizycznego, psychicznego i czynników takich jak apetyt, jakość snu itp. Jednak na bazie współczesnej wiedzy psychiatrycznej i doświadczeń wielu pacjentów można podjąć próbę określenia, co mogło stać za hipotetycznym samookaleczeniem, a w reszcie samobójczą śmiercią wybitnego artysty.
Badacze życia słynnego malarza nie wykluczają, że mógł on cierpieć na choroby psychiczne, takie jak choroba afektywna dwubiegunowa, czy schizofrenia. Wiadomo, że po incydencie z uchem trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie kilkakrotnie podejmował desperackie próby zaszkodzenia sobie, wypijając np. naftę lub zjadając własne farby.
Wiele wskazuje na to, że słynny malarz rzeczywiście mógł cierpieć na przynajmniej jedną z wymienianych przez biografów chorób psychiatrycznych, których leczenie w tamtym czasie nie było tak skuteczne, jak dziś.
Zacznijmy od choroby afektywnej dwubiegunowej. Pacjent cierpiący na nią odczuwa ciągłe zmiany nastroju, a dzieje się to bez wyraźnego powodu.
Może ona występować w kilku postaciach, np. w postaci zaburzenia afektywnego dwubiegunowego, psychozy maniakalno-depresyjnej, czy cyklofrenii.
Pacjent zmagający się z tą chorobą ma problemy emocjonalne, ale może mieć także te z racjonalnym osądem sytuacji, koncentrowaniem się na czekających go zadaniach, a nawet miewa okazjonalne braki pamięci. Częstym objawem są też problemy z popędem płciowym i nagłe zmiany poziomu energii. W niektórych przypadkach prowadzi to do silnej depresji i niskiej samooceny.
Nic dziwnego, że dla pacjentów z tym schorzeniem niezwykle trudne jest znalezienie równowagi życiowej i spokoju. Wszystko w ich ocenie jest czarne albo białe, ulegają więc popadaniu w skrajności.
Dochodzimy tutaj do kwestii samookaleczania pacjentów cierpiących na tę chorobę. Okazuje się, że ich sposobem na kontrolowanie emocji często są praktyki zadawania sobie fizycznego bólu. Jest to ich sposobem na rozładowanie emocji. Samookaleczanie jest więc tutaj sposobem na odwrócenie uwagi od emocjonalnych zawirowań i próbą utrzymania kontroli nad emocjami.
Opisane przez biografów van Gogha sytuacje z jego życia, w szczególności autodestrukcyjne zachowania podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym, czy odcięcie fragmentu własnego ucha mogą wskazywać, że autor „Słoneczników” zmagał się z tą ciężką chorobą.
To jedna z hipotez. Nie można wykluczyć, że holenderski malarz chorował na schizofrenię. Jej objawem jest dezintegracja funkcji psychicznych, takich jak postrzeganie, myślenie, emocje i osobowość. Chory ma „mętlik w głowie”. Jest przekonany, że posiada kilka osobowości, w głowie słyszy głosy i dostrzega rzeczy, które nie istnieją (halucynacje).
Do częstych jej objawów oprócz poczucia lęku, dziwaczności, sanów zmącenia, urojeń i omamów należą także samookaleczenia i próby samobójcze.
Biorąc pod uwagę, w jaki sposób zakończyło się życie van Gogha, nie można wykluczyć, że cierpiał na schizofrenię, która w jego epoce nie była tak skutecznie leczona jak dziś.

